28 gru 2010

Święta z zombie

Jak co roku słyszy się narzekanie, że święta nie miały wcale atmosfery, że to przez reklamy w telewizji i światełka w sklepach pojawiające się już w listopadzie. Faktycznie, po paru miesiącach patrzenia na staruszka z pokaźnym mięśniem piwnym ubranym na czerwono, święta bardziej męczą i stresują niż nastawiają pozytywnie. Jednak nie zapominajmy, że to głównie od nas zależy czy przy naszym domowym ognisku zapanuje świąteczny klimat. Kosztuje to sporo wysiłku i nie każdy wie, od czego zacząć. Dlatego proponuję obejrzeć ten filmik, który sprawi, że wasze święta będą miały niepowtarzalną atmosferę.

Ja idę „wypielić” zombie z ogródka.

26 gru 2010

Priest & Salomon Kane

Priest
Film który ma się pojawić w przyszłym roku, pokazuje wizję przyszłości w klimatach postapo, w której kościół ochrania ludzkość przed zombie-vampirami. Tyle można wywnioskować z trailera. Zapowiada się ciekawie, ale na więcej przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Moim zdaniem warto przynajmniej z dwóch powodów: są zombie i nie jest to Resident Evil 


Salomon Kane
Jeszcze film z 2009 r. na który trafiłem szukając inspiracji do Monastyru. Świetny klimat, stroje, choć fabuła łatwa do przewidzenia to ogląda się naprawdę dobrze. Polecam choćby, dla pomysłów na sesje w klimacie dark fantasy i dla tych, którzy mają dosyć głupkowatych amerykańskich filmów fantasy.

20 gru 2010

Neuroshima - Scenariusz "Dar z Niebios"

Czas wyciągnąć kolejne brudy z przeszłości.  Oto scenariusz napisany przeze mnie ładnych parę lat temu, kiedy zaczynałem grywać w Neuroshime. Jednak nigdzie wcześniej niepublikowany.  Nic wybitnego, w chromowym stylu, ale jak pamiętam gracze dobrze bawili się grając w niego.

„Pewnego razu z Doktorem, Jeżem i Szczurem jechałem międzystanówką numer 65. Szczur nastawiał radio na odbiór Orbitala. Złapaliśmy sygnał. Usłyszałem zapłakany głos kobiety. Już myślałem, że to kolejna audycja z serii, „Jak mi niedobrze, jak mi źle”. Rozumiem, że siada psychika im na tej stacji, ale naprawdę nie da się tego słuchać. My tu na ziemi też nie mamy za lekko.  Już miałem kazać Szczurowi wyłączyć radio, ale tym razem było inaczej. „W module biologicznym nastąpiła awaria. Uszkodzony moduł został odczepiony i spadnie w okolicy Topeki. Wszystkich mieszkańców prosimy o ewakuację.” Drugi raz nie trzeba było powtarzać. Ruszyliśmy w stronę Topeki.”

I. Wieczorna audycja

Przygoda zaczyna się w jakiejś małej mieścinie położonej w samym środku niczego. Otacza ją typowy post-nuklearny krajobraz: wraki, pustynia i cała masa różnego innego powojennego śmiecia. Nazywa się New Sherevport i zbudowane zostało na ruinach jakiegoś miasta. Zamieszkują je ludzie zazwyczaj zbyt starzy by ruszać na pustynię, lub zbyt młodzi by mierzyć się z niebezpieczeństwami za miasteczkiem. Jest nic nieznaczącym przystankiem na drodze na zachód. Nawet gangerzy nie zatrzymują się w tym mieście i nie wszczynają żadnych burd.

Idealne miejsce na kilkudniowy wypoczynek dla zmęczonych poprzednią wyprawą. Można tu uzupełnić zapasy amunicji, kupić pożywienie i nabrać wody do manierek. Najlepiej jak by postój odbył się w wyniku awarii samochodu, która wymaga wymiany części, jakiej nie mają akurat pod ręką.

W miasteczku jest dom publiczny, w którym można znaleźć jedyny zalążek życia towarzyskiego w tej zapadłej dziurze. Zaraz obok niego na tej samej (głównej) ulicy znajduje się biuro szeryfa i sklepik z ubogim asortymentem, którego właściciel jest kolekcjonerem zegarków. Wysuszony staruszek pamiętający czasy przed wojną jest istną skarbnicą wiedzy o życiu przed apokalipsą. Na pewno też zapyta gości czy nie mają jakiegoś zegara i odkupi za niewygórowaną cenę nawet, jeżeli nie działa. Chętnie też sprzeda wszelkiego rodzaju zegary, które są porozwieszane po całym sklepie. Oprócz tego w mieście znajduje się warsztat gdzie można naprawić samochód. Resztę nędznej zabudowy stanowią domy mieszkańców, które można by nazwać lepiankami, choć i tak prezentują sobą gorszy, bo improwizowany stan. Cała zabudowa raczej przypomina bardziej koszary w obiekcie wojskowym, z tą różnicą, że wszystkie materiały pochodzą z okolicznego śmietniska.

12 gru 2010

Raport z Neuroshimowych Opowieści

Neuroshimowe Opowieści to pomysł mojego gracza Pita, który przez ostatni miesiąc mieliśmy okazję wypróbować na swoich sesjach. Umieszczane ostatnio przeze mnie teksty są właśnie na podstawie tych sesji.

Panujący mrok nocy rozświetla jedynie ognisko, z którego odchodzą odgłosy trzaskającego drewna oraz rozmów i śmiechów paru ludzi z karawany. Zasiadacie razem z nimi przy ogniu, aby odpocząć po ciężkim dniu podróży. Ze stalowego nadpalonego garnka unosi się wspaniały zapach gotującego się gulaszu z upolowanego przez was zwierzaka, chyba jakiegoś mutanta. Jednak po wstępnych oględzinach łowca stwierdził „Nada się”. 

Jednak zanim gulasz będzie gotowy minie jeszcze trochę czasu, akurat tyle, aby opowiedzieć jakąś ciekawą historię. Tego wieczoru zaczął John „Wiedzie kiedyś znałem takiego kolesia, nazywał się Texaco Gareth i pochodził” Przerwał dłuższą ciszą jak by szukał w swojej głowie dawno zapomnianej informacji. Po czym kontynuował „Zresztą nie wasz zasrany interes z skąd pochodził. Chodzi o to, że podczas podróży nie miało się ani chwili wytchnienia. Kiedy jechałem z nim drogą 66…”