19 sty 2012

Podsumowanie roku 2011

Kolejny rok i kolejne podsumowanie. Dla tych, którzy mają dosyć czytania o tym, jak przez cały rok wyglądały sesje obcych ludzi, a chcieliby wiedzieć, co dzieje się w społeczności RPG ogólnie polecam bloga Borejki w trzech odsłonach 1 2 3.

Jednak na sam początek, zanim zacznę o grach, w tym roku zmienił się mój status na facebooku na „w związku małżeńskim z” i zdobyłem tytuł inż.

Przechodząc do gier fabularnych.

Prowadził wilk razy kilka, poprowadzili i wilka.

Kolejny raz nie jestem w stanie podać dokładnej liczby sesji, w których brałem udział, ale średnio raz w tygodniu grałem z jedną grupą plus przez pewien okres z drugą, ale to już trochę rzadziej. Uzbiera się tego pewnie ponad sześćdziesiąt.

Chodź liczba sesji była większa, w tym roku miałem okazje zagrać w mniejszą ilość systemów i królowały u nas autorki.  Również mniej prowadziłem niż w poprzednich latach i definitywnie oddałem stanowisko mg w ręce graczy.

Prowadziłem tradycyjnie Neuroshime i autorski system Slavic Punk
 (postapo z elementami słowiańskiej mitologii i cyberpunka).

Prócz tego grałem w Wolsunga, kolejną kampanię Gasnących Słońc i Pandora’s Effect (autorka w klimatach Dead Space, zainteresowanych odsyłam tu oraz tam gdzie można obejrzeć ilustracje. ).

14 sty 2012

Pamiętnik Jeremiasza Gildena 1899 cz.2 - Wolsungowa Kampania

Druga cześć pamiętnika dla wszystkich fanów Wolsunga i tanich dowcipów. Dla tych, co chcieliby przeczytać poprzednią część zapraszam tutaj.



Pierwsze nasze zadanie, które mieliśmy do wykonania, można uznać w stu procentach za udane. Pomimo korku i tłoku w miejskiej komunikacji Layonse udało nam się dotrzeć na miejsce. Po drodze jednak spotkały nas  trudności w postaci starszych pań próbujących wszelkimi znanymi metodami zmusić nas do ustąpienia im miejsca.


Zaczęły od standardowej taktyki prób zakaszlenia naszych karków, niby przypadkowo wpadając na nas i okładając nas torbami. Pomimo znacznego nawilżenia atmosfery trzymaliśmy się twardo, aż do czasu, kiedy zaczęły prowadzić swoje wywody: „Jak to ciężko o porządnych ludzi, dawniej to było zupełnie inaczej.” Nasz ogr James już wstawał w celu wyrzucenia paru zbędnych „bagaży”. Jednak, jak się okazało prawdziwe kłopoty miały dopiero nadejść.

 Po tym jak na jednym z przystanków wsiadł kolejny pasażer zatęskniliśmy za błogim zapachem lawendy, którym tak intensywnie spryskiwały się starsze panie. Dosiadł się do nas pijany menel, który śpiewając wesoło sprośne piosenki otoczony aurą zapachu znajdującego się gdzieś pomiędzy nigdy niesprzątanym śmietnikiem pradawnych bogów, a zjawiskiem dyfuzji mojego wuja Gustawa uwielbiającego wszystkie rośliny strączkowe.