Zmorą naszych czasów jest, że wszystko
dzieje się szybko i aby nadążyć za wszystkimi zmianami trzeba cały czas ostro
zasuwać do przodu. Także i mnie ostatnio dopadła tak gonitwa. Przez co brakuje
mi czasu na słodkie lenistwo. Jednak jak jest potrzeba to jest wynalazek.
Naprawdę
długo głowiłem się jak wygospodarować, choć trochę czasu, który mógłbym
poświęcić na nic nierobienie. W końcu wpadłem na pomysł, aby tak jak wielu
ludzi przenieść swoje życie w świat wirtualny. Przynajmniej tą sferę związaną z
nic nie robieniem. W końcu ludzie skutecznie przez internety robią zakupy, uczą
się, utrzymują znajomości, przyjaźnie, ba nawet budują związki, więc czemu ja
nie mógłbym nic nie robić?
Pierwszym moim krokiem było poszukanie miejsca gdzie mógłbym nic nie robić i
trafiłem na pewną grę przeglądarkową gdzie mogłem stworzyć awatara zajmującego
się gospodarstwem. Rejestracja była banalnie prosta i po paru chwilach mogłem
cieszyć sie błogą nie pracą. Co prawda gra umożliwiła mi prace na polu, zbudowanie
kurnika, czy obory, w której od rana do wieczora mój awatar miałby siać ziarno,
karmić zwierzęta i prawdopodobnie też pozrzucać tony nawozu wyprodukowane przez
chów.
Szczerze jak tak podliczyłem to
mój wirtualny byt miałby gorszą harówkę niż ja, bo w jego harmonogramie nie
było przewidziane czasu na sen czy jakikolwiek odpoczynek, o wakacjach czy
urlopie nie wspominając. Swoją drogą ciekawi mnie czy jak użytkownicy
przeglądarkowych gier zapomną się zalogować i wydać rozkazów pracy na kolejne
parę godzin to czy bitowe ludziki cieszą się, może nawet urządzają jakieś
święta? Jednak ja żadnych poleceń nie wydawałem tylko cieszyłem się błogim
cyfrowym lenistwem.
Po
wylogowaniu już zobaczyłem propozycje innej gry przeglądarkowej gdzie
prowadziłbym nie pojedynczy byt, ale całą wioskę leniuszków. Pokusa była zbyt
silna. Co prawda podobnie jak w gospodarstwie został mi zaproponowany szeroki
wachlarz zadań, które mogłem wydać swoim podwładnym. Szczególnie kusząca była
budowa spichlerza, dzięki któremu moją wioskę mogło zamieszkać więcej niepracujących
jednostek, ale udało mi się w końcu zwalczyć tą pokusę.
Kolejnym
krokiem oczywiście było założenie konta gdzie pod moje rozkazy trafiła cała
planeta. Wyobraźcie to sobie setki milionów ludzi, którzy zjednoczeni są pod
jednym sztandarem lenistwa. Żadnych obowiązków, pracy i zmartwień, prawdziwa
utopia.
I tak
wszystko było w porządku do czasu, gdy dostałem informację, że kończy się mój
okres ochrony i od teraz moja wioska może być atakowana przez innych graczy.
Nie musiałem czekać długo, aby do mojej wioski wparowała pierwsza armia
zabierając wszystkie zasoby, jakie otrzymałem na początku gry. Jednak ataki nie
ustały pomimo tego, że moja wioska nie miała żadnych zasobów, bo niepracujący
mieszkańcy nic nie produkowali.
Z
przerażeniem wyobrażam sobie sceny, jakie odbywały się w mojej wiosce, gdy
wpadały do niej wojska innych graczy na RPG. Nie mam tu na myśli role playing game, a rabowanie, palenie i gwałcenie. Na szczęście ominęło mnie to
wszystko, bo gra przedstawiała mi ataki w raportach, które pomijały te
szczegółowe kwestie.
Finałem
tej rozgrywki było przejęcie mojej wioski, gdzie jej wszyscy mieszkańcy zostali
zagnani do niewolniczej pracy tylko po to, aby stworzyć kolejne wojsko
zaganiające ludzi do pracy.
Z moją kosmiczną kolonią sytuacja miała się podobnie gdyby nie finał. Jeden
z graczy naprzeciw mojej utopi wysłał całą swoją potężną kosmiczną flotę.
Prawdopodobnie z Kapitanem Bombą na czele. Musiał być nieźle
zaskoczony, kiedy jego atak spotkał się z brakiem jakiejkolwiek obrony. Jednak
mieszkańcy mojej planet chyba nawet niemieli czasu się zdziwić, bo w wyniku
siły ognia laserów planeta wybuchła. Tak po prostu. W jednej chwili życie
straciło miliony leniwych istnień.
Przerażony tym faktem zajrzałem na swoje gospodarstwo. Tam na polu pojawiły
się tylko dodatkowe chwasty i kopce kreta. Jednak postanowiłem nie ryzykować
pojawienia się jakiegoś zmutowanego kreta, który zjadłby mojego ostatniego
awatara i usunąłem konto.
Zrezygnowałem z dalszych prób stworzenia wirtualnego świata, gdzie nie
trzeba pracować, ciesząc się, że w prawdziwym życiu nie muszę tak ciężko
pracować jak w rzeczywistości wirtualnej i nie grozi mi atak sąsiedniej wioski
czy zniszczenie planety, na której żyje.
Truu story :P
OdpowiedzUsuń