11 mar 2010

Postapokaliptyczny piknik


Chcąc nadgonić mojego drogiego kolegę Jarassa, który zaczyna chyba masową produkcje na swoim blogu postanowiłem coś naskrobać. Przy poprzednim poście zapomniałem o bardzo ważnej katastrofie, jaką jest awaria elektrowni. Pora to nadrobić.

Oczywiście mam na myśli awarię elektrowni atomowej w Czarnobylu, która nastąpiła o godz. 1: 24, dnia 26 kwietnia 1986. Spowodowana była ona testami, (aby je przeprowadzić wyłączono większość zabezpieczeń elektrowni) w wyniku, których nastąpiło stopienie rdzenia reaktora. Przy wybuchu tym razem nie było żadnego grzybku atomowego, ani też potężnej fali uderzeniowej zmiatającej z powierzchni ziemi całe miasta.



Zamiast tego nastąpiła emisja do atmosfery materiałów radioaktywnych pochodzących z rdzenia. W wyniku wybuchu zginęło około 30 osób i ponad 250 uległo ciężkim oparzeniom. Ofiarami była obsługa elektrowni i strażacy próbujący ugasić pożar. Jednak mówi się o tysiącach ofiar promieniowania przeniesionego przez chmury skażającego całą Ukrainę, Europę i podobno docierającego nawet do Stanów.

Rosyjskie służby specjalne starały się ukryć to zdarzenie, co spowodowało strach na całym świecie. Wiedziano, że coś się stało, nie wiadomo było tylko dokładnie co. Zdjęcia dzieci i zwierząt urodzonych z różnymi mutacjami nie poprawiły bynajmniej sytuacji. Wszystko to spowodowało, że wspomnienia tamtych dni do dzisiaj powodują trwogę, gdy mowa o wybudowaniu elektrowni atomowej w Polsce.

Z drugiej strony w Internecie można odszukać informacje, że ofiar promieniowania było niewiele. Nawet twierdzi się, że ludzie podani promieniowaniu są zdrowsi niż normalnie. W strefie, z której uciekli ludzie doskonale rozwinęła się fauna. Wróciło do niej wiele zagrożonych gatunków, których dawno już nie widziano w tej części kraju (Pytanie jak bardzo napromieniowane są te zwierzęta). Cóż może bombardowanie nas takimi informacjami ma na celu umożliwienie budowy elektrowni.

Dla mnie prawda leży gdzieś pośrodku. Trudno mi uwierzyć, że nie było ofiar promieniowania, ale skutki negatywne, o których tyle się mówi nie są tak dramatyczne. Promieniowanie w mieście Pripiata obecnie jest na tym samym poziomie, co w Warszawie (Teraz wiadomo, co jest przyczyną nieszczęść politycznych w naszym kraju). Jednak inne źródła piszą, że w wielu miejscach poziom promieniowanie wychodzi poza skalę i ani za naszego życia, czy naszych dzieci nie wróci do normalnego stanu. Tak jak już wcześniej napisałem służby specjalne naszych sąsiadów postarały się, aby wszystko dobrze zakamuflować. Tak więc nie możemy być nawet pewni czy naukowcy nie wzięli na siebie odpowiedzialności za awarię (dobrowolnie, lub nie). Winni nadal siedzieli spokojnie na swoich wysokich stołkach partyjnych.Czy ofiary powinniśmy liczyć w setkach, a może dziesiątek tysięcy. W internecie można przeczytać o tym bardzo wiele, ale osobiście mam wrażenie, że piszący te teksy popadają ze skrajności w skrajność.

Piknik na skraju drogi
Książka „Piknik na skraju drogi” napisana przez braci Strugackich opowiada o losach Stalkerów, poszukiwaczy artefaktów, którzy z narażeniem życia stąpają miedzy anomaliami. Nikt tak naprawdę nie wie, co spowodowało powstanie zony. Czy to może kosmici, a może nieudany eksperyment ludzi. Książkę napisano przed awarią elektrowni w 1979 r. więc, co właściwie ma wspólnego z awarią elektrowni? Niektórzy na pewno powiedzą, że nic. Jednak czytając książkę czuje się atmosferę wschodniego bloku, a zona promieniuje i powoduje mutacje nie mniejsze, niż opisywane w wielu artykułach na temat Czarnobyla. Jednak najciekawszy jest opis życia stalkera z rodziną, który pomimo tego wszystkiego stara się po prostu żyć normalnym życiem. Wciągająca i godna polecenia lektura.

STALKER:Cień Czarnobyla

Nic dziwnego, że to opowiadanie stało się inspiracją dla twórców gry FPP STALKER. Aktualnie na rynku pojawiły się już trzy części. Pierwsza z nich „ Cień Czarnobyla” wprowadziła niemałe zamieszanie wśród graczy, ponieważ była czymś zupełnie nowym czymś, czego jeszcze nie było na rynku.

Pozwalała nam przenieś się do zony, która powstała po wybuchu elektrowni w Czarnobylu i gdzie prawa fizyki postanowiły przestać działać. Anomalie, przekształcone zwierzęta, bandyci, radioaktywność, niezwykłe artefakty, wódka. Można było by długo wymieniać, ale znajdziemy tu wszystko a nawet więcej, co chciałby zobaczyć szanujący się fan postapokalipsy.

Trzeba przyznać, że klimat jest najmocniejszą częścią tego produktu. Szczególnie, gdy po długiej i samotnej wyprawie nocą udaje nam się natrafić na obozowisko przyjaznych stalkerów, którzy siedzą przy ognisku opowiadając swoje przygody i grają na gitarze. Jednak, gdy drugi raz trafimy do tego samego obozu może się okazać, że będzie on zajęty przez wrogich nam bandytów, lub niezwykłych mieszkańców zony. Dzięki takiemu manewrowi ma się wrażenie, że świat, w którym się poruszamy naprawdę żyję własnym życiem i nie tylko my mamy wpływ na to, co się w nim dzieje.

Drugą ciekawą rzeczą jest główna fabuła, która może nie jest zbyt długa, ale posiada ciekawe zwroty akcji i wraz z jej rozwojem poznajemy coraz ciekawsze informacje i fakty o strefie.

Mimo wszystko gra ma też sporo wad. Problemem jest słaby silnik gry, który potrafił się nie raz zawiesić, liczne błędy i duże wymagania odnośnie sprzętu. Na szczęście ten problem został po wielu łatkach naprawiony. Drugim mankamentem są zadania poboczne, które mało wnoszą do gry, przynieś, zabij, zdobądź artefakt.

Jednak przyznam się, gra mnie zafascynowała mnie na tyle, że dopiero po jej przejściu zacząłem zauważać jej niedociągnięcia.

STALKER:Czyste Niebo

Druga cześć, a właściwie samodzielny dodatek „Czyste Niebo” opowiada o zdarzeniach dziejących się prze tymi z „Cień Czarnobyla” . Dodatek wprowadza do gry sporo ulepszeń w porównaniu z poprzednia wersja. Znajdowanie artefaktów jest bardziej niebezpieczne niż w poprzedniej części (ukłon dla tych, którzy skarżyli się, że anomalie są za mało zabójcze ;) ). Nasze bronie i pancerze można ulepszać na wiele sposobów. Pojawili się też przewodnicy, którzy są rozwiązaniem chyba najbardziej męczącego problemu z poprzedniej części i pozwalają na szybką podróż miedzy lokacjami. Mamy okazje przyłączyć się do ugrupowań znanych nam z pierwszej części i toczyć wojnę z pozostałymi o panowanie nad zoną. Jest to chyba najfajniejsza z nowinek pozwalająca nam prowadzić regularne bitwy w strefie.

Jednak w grze tej pojawiło się jeszcze więcej męczących błędów. Silnik gry potrafił być jeszcze bardziej nieznośny niż przy poprzedniej części, co również naprawiono wraz z wydawaniem łatek. Nasi przeciwnicy stali się zabójczy dzięki granatom, które są przez nich rzucane z taką dokładnością jak by były naprowadzane przez satelitę i właściwie często nie mamy szans w jakikolwiek sposób uciec przed nimi.

Gra również zachowuje klimat na tym samym wspaniałym poziomie, co poprzedniczka, ale większość lokacji, które odwiedzamy są dokładnie takie same jak te w poprzedniej części, przez co mamy wrażenie deja vu.

No i na sam koniec chcę dodać, że fabuła jest bardzo słaba. Ludzie, którzy grali w poprzednią cześć i ją przeszli właściwie od samego początku będą znać zakończenie.

STALKER: Zew Czarnobyla
Co do kolejnej części :Zew Czarnobyla: mogę powiedzieć tylko to, co właściwie słyszałem od innych. Sam nie grałem jeszcze w tą cześć, bo czekam aż wyjdą łatki do gry, aby uniknąć frustracji, jaka mnie spotkała z powodu błędu silnika gry przy poprzedniej części.

Jednak wydaje się, że w tej części zrobiono coś, co mi wydawało się nie możliwe. Klimat gry jest jeszcze lepszy. Z obydwóch poprzednich części wzięto to, co najlepsze i odrobinę udoskonalono. Mamy tu zupełnie nowe lokacje. Grafika została poprawiona względem poprzednich części i robi jeszcze lepsze wrażenie.

Na pewno dodatkową zaletą jest to, że pierwsze dwie części są dostępne po bardzo niskiej cenie (głównie ze względu na swój wiek). Dla fanów postapokalipsy obowiązkowe pozycje.


Film "Stalker"
Na koniec dodam, że na podstawie książki powstał również film o tytule „Stalker” reżyserii Andrieja Tarkowskiego z 1980 roku. Film przedstawia historię tytułowego bohatera, który przeprowadza przez zonę dwóch ludzi poszukujących mitycznej maszyny spełniającej życzenia. Film ten pomimo lat, które dźwiga na swoich plecach nie traci na wartości. Może, dlatego, że próżno tu szukać efektów specjalnych, których jest tak wiele w dzisiejszych filmach, a siła filmu jest w spojrzeniu na ludzkość z trzech różnych punktów widzenia - pisarza, naukowca i stalkera.

6 komentarzy:

  1. Anonimowy11/3/10 23:57

    joł! Dorzucam małe uzupełnienie http://www.angelfire.com/extreme4/kiddofspeed/afterword_pl.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm... Widzę, że jestem już na tyle sławny, że już piszą o mnie na blogach :P.
    Pamiętam, że po awarii w Czarnobylu powstało dużo kawałów na temat mutantów, jednak niektórzy widzieli w tym nadzieję na stworzenie superludzi. Niestety okazało się, że stworzenie człowieka z pięcioma rękami, albo ośmioma oczami nie jest możliwe jedynie poprzez napromieniowanie delikwenta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Link warty obejrzenia. Szczególnie fotoreportaże polecam!
    Co do napromieniowanych ludzi, to całkiem sporo bohaterów komiksów powstało w ten sposób (tych pozytywnych i negatywnych)
    Jednak, jeżeli chodzi o prawdziwe życie promieniowanie działa zupełnie inaczej i w najlepszym przypadku, bohaterowie resztę swojego życie musieliby spędzić w szpitalu.

    OdpowiedzUsuń
  4. promieniowanie leczy raka i inne nowotwory bo każdy rak jest nowotworem ale nie każdy nowotwór jest rakiem
    p.s. ostatnio na transplantologii był pies z dwiema głowami :) i owce dwie jedna biała z 3 nogami białymi i jedną czarną i jedna czarna z 3 nogami czarnymi i jedną białą XD

    OdpowiedzUsuń
  5. W sumie racja (piszę o bohaterach komiksowych). Choćby Spidermana ugryzł napromieniowany pająk. Należy jednak pamiętać, że zostali oni wymyśleni w czasach Zimnej Wojny, gdy obawiano się ataków jądrowych. Były one, więc częścią propagandy Amerykańskiej, o czym niewielu dziś pamięta.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie pomysł, że powstali w skutek promieniowania to zaleta, nie wada ;)

    OdpowiedzUsuń