Martin: Chodź tu, chodź. W tej opuszczonej fabryce jest cel naszej podróży. Widzisz tych ludzi stojących w kupce między liniami produkcyjnymi? Nie bój się. Wiem, że wyglądają trochę inaczej niż normalny człowiek, ale nie przejmuj się tym. Nic ci nie zrobią. Hej, hej! Bez takich wygłupów odłóż tą broń! Jak im spadnie choćby włos z głowy inni sprawią, że widok zmutowanej twarzy będzie najprzyjemniejszą rzeczą, jaka nas spotka do końca życia!
Dobra chodźmy bliżej. Uważaj, aby nie potknąć się o kable na podłodze. Pokażę ci, nad czym pracują. Przyjrzyj się tam na środku jest kobieta, piękna bez śladów chorób jakby przybyła z czasów zanim wybuchła wojna. Można było by powiedzieć jak z okładki magazynu. Gdyby tyko nie te wszystkie druty. Kable odchodzące od jej głowy, kręgosłupa, rąk podłączone są do superkomputera, do linii produkcyjnych, cześć do urządzeń odbierających sygnały z zewnątrz. Wiem, co sobie myślisz, dzieło molocha, które należy jak najszybciej zniszczyć. Trzeba uratować tą dziewczynę. Ja na początku też tak myślałem.
Gdy przybyłem tu ze Stevenem, łowcą maszyn, chcieliśmy spalić cały ten budynek, aby nie został kamień na kamieniu. Teraz tam siedzi i dłubie przy elektronice komputera. Zanim zabraliśmy się do niszczenia powiedział, że po raz pierwszy widzi coś takiego i przydałoby się zbadać to najpierw. Jak się okazało jest Matką, której celem jest stworzenie tu węzła, kolejnej enklawy.
Przez cały ten czas bełkotała bez ładu i składu polecenia. Jedyne, co zrozumieliśmy, to, że czeka na dostarczenie brakujących dysków, które pozwolą jej na prawidłowe funkcjonowanie. Wtedy właśnie przybyli ci mutanci z paroma ludźmi w śmiesznych strojach. Przynieśli jedną z części brakujących danych i kazali nazywać się „konserwatorami”. Nie byli agresywni, co więcej widząc zainteresowanie Stevena tłumaczyli mu działanie maszyny i swoją pracę. Normalnie ich obowiązki spełniane są przez maszyny, jednak w paru wyjątkowych sytuacjach takich jak ta Matkami opiekują się ludzie. No i nie nazywaj ich lepiej mutantami.
W największym skrócie celem tej Matki jest pomoc ludziom. Najpierw odbudowa fabryki, potem miasta, dostarczenie ludziom żywności i lekarstw. Wiem, jak o wszystko brzmi, ale ja sam biorę w tym wszystkim udział. Matka od czasu do czasu podaje lokalizacje jakiś starych magazynów czy bunkra, w których znajdowałem całe kartony przedwojennego żarcia, lekarstwa, czasem ubrania czy narzędzia. Zawoziłem je do okolicznych wiosek i naprawdę uwierz mi, nie raz ratowałem je przed wymarciem. Co więcej, w okolicy od długiego czasu nie było żadnego gangu czy bandytów. Krążą pogłoski, o nocnych bestiach, które się ich pozbywają, ale dobrego nie ruszą. Mogę się założyć, że to też sprawka naszej Matki.
Ja muszę wrócić do swoich obowiązków, a ty się tu rozgość. Pogadaj z resztą, na pewno ci się tu spodoba.
Steven: Pewnie zastanawiasz się, co tu robisz? Przyszedłeś tu, bo to miejsce wskazywała ci mapa? Jaka mapa, pokaż ją. Faktycznie. Dziwne, bo widzisz ta maszyna przewidziała twoje przybycie do nas. Co więcej wysłała mojego partnera w interesach Martina, aby wyszedł ci naprzeciw.
Na twoim miejscu nie ufałbym tym ludziom i tym bardziej Martinowi. Ostatnio bardzo się zmienił. Zrozum mnie on nie chce zrobić nic złego, ale bezgranicznie wierzy w tą maszynę. Czasami mam wrażenie, że zakochał się w tej kukle podłączonej do kabli.
Co ja tu robię? Badam tą maszynę, chcę poznać naszego wroga. No i gdyby nagle zmieniała się polityka naszej robolaseczki przystąpię do działania. Sam rozumiesz, teraz pomaga nam, ale to musi być jakiś podstęp. Prędzej czy później zacznie zabijać ludzi, a ja specjalnie na tą okazję mam przygotowane kilka ładunków EMP.
Nie wiem, po co robi to Moloch, czy tylko zbiera informacje, robi potrzebne badania. Widziałem wiele jego zagrywek, ale nigdy tak okrutnych. Daje nam nadzieję, której wszystkim brakuje w te ciężkie dni. Tylko po to, żeby zabrać ją, gdy najbardziej zaboli.
No, ale wracając do samej maszyny. Podłączona do anteny na dachu kontaktuje się z pozostałymi matkami. Wszystkie decyzje podejmowane są na zasadzie głosowania. Jeżeli informacje, które udało mi się wydobyć z niej są prawdziwe moloch jest najbardziej demokratycznym państwem, jakie istniało na ziemi. Co więcej wiem też jak przebiegało parę głosowań i powiem ci, że nie tylko nasza Matka głosuje, za pomocą ludzkości. Chociaż nadal jest w mniejszości, bo to pięć, może sześć głosów na czterdzieści sześć przeciw. Jednak w przeciągu ostatnich dwóch miesięcy głos pochodzący z północno-wschodniej cześć stanów, okolic Seattle, przeszedł na naszą stronę.
Daje to nadzieję, że gdybyśmy zaczęli wspomagać węzły takie jak ten nasz i niszczyć te przeciwko nam za parę lat, może nie w naszym pokoleniu, a dopiero naszych dzieci, albo ich dzieci udałoby się… Jak już mówiłem Wszystko to zapewne stek bzdur.
Chodź lepiej tu, pokażę ci, czego i gdzie musisz poszukać. Jeden z dysków jest w posiadaniu patrolów posterunku, ale oni chyba jeszcze nie wiedzą, co mają, a drugi…
Martin: Wróciłeś i masz z sobą dyski! Steve mówił, że już cię nie zobaczymy. Jednak pokazałeś, kto u rządzi, widzisz Steve, pokaż dyski zaraz je dołączymy do reszty. Pasują jak ulał. Zobacz, linie produkcyjne zaczynają działać.
Matka R-16: Skanowanie sektorów B2, B3 i C4. Rozpoczęto projekt rewitalizacji miasta. Budowa inżynierów.
Martin: Widzisz! Mówiłem, że tak będzie.
Matka R-16: Skanowanie sektora C1, C2, D3. Odnaleziono zbliżające się wojska miasta namiotów. Wysłanie zapytania o budowę jednostek obronnych.
Martin: Steve, zostaw to! Zniszczysz maszynę! Zabijesz naszą nadzieję!
ciekawa forma, występuje napięcie budowane przez zwroty w trybie rozkazującym, fabuła utrzymana w stylu postaapokaliptycznym, więc zgodna z tematyką bloga, ogólna ocena 5=
OdpowiedzUsuńMooooooocno klimatyczne i bardzo molochowe :D Tekst trzyma w napięciu i przywołuje zgoła niespotykaną wizję Stalowej Bestii - No właśnie: Pomoc i oferta, czy podstęp?... Na to odpowie sobie każdy MG który będzie chciał wprowadzić ten motyw w życie. Świetny zbiór literek :D
OdpowiedzUsuńGratulacje
No i zapomniałem się przedstawić w powyższym komentarzu, więc wzorem Barei - to byłem ja, Bartosh :D
OdpowiedzUsuńDzięki za odwiedziny. Cieszę się, że tekst się podoba. Swoją drogą, pierwszy raz w życiu widzę 5 na szynach ;)
OdpowiedzUsuńpierwszy raz widzi, a wie jak się to nazywa... dziwne?
OdpowiedzUsuńa na szynach bo marzy jej się podróż pociągiem :) jedziemy np. kierunek Szczecin?
Literówka w czwartym akapicie, pierwsze zdanie. Ort w siódmym, przedostatnie zdanie. Poza tym mega opowiadanie. Jedne z twoich najlepszych, jeśli nie najlepsze. Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńmea culpa, mea maxima culpa
OdpowiedzUsuńAaa... Czyli korekta zawiodła, w sumie nic dziwnego, jakość tekstu jest naprawdę wysoka i wciąga na tyle, że tego typu szczególiki przestają być istotne :P.
OdpowiedzUsuńKorekty nie winie. Cieszę się, że ktokolwiek chce sprawdzać moje wypociny. Błędy poprawione.
OdpowiedzUsuńJak to jest najlepszy mój tekst, to reszta musi być niesamowicie słaba. Te, że tak powiem pisane było na kolanie ;P
korekta: ten, że tak powiem pisany był :P
OdpowiedzUsuńi o to chodzi, takie z natchnienia są najlepsze, a nie na siłę, bo coś trzeba wstawić