Kult przemiany. Ludzie powiadają, że miejscem jego powstania jest Detroit. Obecnie ślady jego działalności możemy zobaczyć w całych stanach.
Po raz pierwszy zetknąłem się z nimi daleko stąd w Federacji Appalachów. W jednej z górniczych miejscowości, która dawniej była moim domem. W budynku na uboczu, zajmowanym przez mojego partnera w interesach i jego żonę, odnalazłem ciało martwego człowieka wyglądającego tak, jak by umarł z wygłodzenia. Zarówno on, oraz jego otoczenie pokryte było dziwną substancją, która w ciemnościach wyglądała jak by była stworzona z fosforyzujących żyłek. Nigdzie nie było moich znajomych, których nie udało mi się odnaleźć aż po dziś dzień.
Wtedy jeszcze nie miałem pojęcia o istnieniu żywych truposzów i Dead Breath. Teraz po miesiącach podążania śladem Inmutatio i rozwiązywania ich zagadki myślę, że odnaleziony przeze mnie korpus to zagłodzone ciało zarażonego, który służył, jako pojemnik dla wirusa.
Wydaje mi się, że wyznawców kultu jest niewielu. Podróżują samotnie, w rozproszeniu, co pomaga działać im z ukrycia. Dodatkowo większość amerykanów nic nie wie o zarazie, która wybuchła w Detroit. Pierwsze sygnały świadczące o działaniu grupy, która roznosi zarazę są traktowane, jako wybryki zdziwaczałych przejezdnych. Ludzie cieszą się, że siedzą na uboczu miasta i nie zawracają im głowy. Gdy paru mieszkańców zapada na dziwną chorobę jest już najczęściej za późno na jakiekolwiek działanie.